MIŁO NIE BĘDZIE

Witam droga Perwersyjna ekipo!

Postanowiłam się dziś w pracy całkowicie nieefektywnie obijać, z uwagi jednak na to że człowieka nosi kiedy zbyt długo odzwyczajał się od lenistwa urządzam sobie właśnie małą zabawę literacką. Tak właśnie! Co więcej, wpadłam na głupi acz zacny pomysł podzielenia się z wami efektami puszczenia wyobraźni luzem. W końcu nawet największe bydle zasługuje na chwilę bez łańcucha na szyi czyż nie?
Wiem, wiem, cieszycie się przeogromnie, mimo tego że nie zapytałam jakimi zaletami, oprócz fajnych cycków, trzeba się wykazać aby trafić do zacnej rubryki "Od czytelników". Nie muszę, jestem chodzącym zbiorem zalet. I na dodatek świetnie kłamię. A zmiany narracji i przecinki w złych miejscach to zabieg celowy, i tego się będę trzymać niczym parapetu. Napisałabym: a teraz dzieciaczki rozsiądźcie się wygodnie a babcia siedząc w wygodnym fotelu opowie wam bajeczkę, tylko temat zdecydowanie nie dla dzieci. I fotel mnie trochę uwiera. Pomimo, możecie posłuchać ;)

"Lubię sobie przypominać sposób w jaki mnie dotykasz. Mam taką małą zabawę sama ze sobą że robię to czasami w najbardziej nieodpowiednich momentach, kiedy jadę autobusem, na spotkaniu, kiedy wybieram płatki do mleka.
Może wydaje się to głupie ale jest w tym coś takiego co przypomina mi te momenty w których kładłeś mi rękę na udzie, sięgając pod stołem, kiedy siedzieliśmy w zatłoczonej kawiarni i absolutnie nie mieliśmy ochotę na kawę. Przynajmniej nie najbardziej.
Taka psotna radość z tego że, nikt nie widzi jak rozrabiam,  nikt nie jest w stanie zgadnąć czemu uśmiecham się tak a nie inaczej.
Nauczyłeś mnie reakcji na rzeczy z pozoru niewinne, chociażby właśnie dłoń oparta o moje udo, no przepraszam bardzo, nie jest to szczyt rozpusty. Nie byłby w każdym razie gdybyś doskonale nie wiedział co tym osiągniesz. Patrzysz wtedy na mnie, uśmiechając się tylko jednym kącikiem ust, z ciekawością ile wytrzymam tym razem, przecież wiesz że nie musisz mi już przypominać o tym żebym poprosiła. Oh jestem wychowaną dziewczynką i nie dam po sobie poznać ile mnie kosztuje  ignorowanie twojego dotyku, może zamieszam kawę, tak dla pewności, jakieś dziesięć razy. Może zapytam o pogodę dwa razy z rzędu albo zacznę opowiadać o czymś, zapomnę o czym mniej więcej w połowie.
Nigdy tego nie mówiłam ale absolutnie uwielbiam ten błysk w twoim oku kiedy w końcu cichutko i raczej w stronę obrusa powiem magiczne słowo „poproszę”. To jak w sekundę zmieniasz się wtedy w drapieżnika który nie musi się już spieszyć bo wie że dostanie dokładnie wszystko czego potrzebuje. Jak udasz wtedy zamyślonego i rzucisz „hmm mówiłaś coś?” tylko dlatego żebym powtórzyła głośniej.
Pamiętasz może ten jednej raz, kiedy poprosiłam głośniej dokładnie w momencie kiedy przechodził kelner, nie wiem czemu ale akurat wtedy postanowił być mega profesjonalny i uprzejmie zapytał „czego państwo sobie życzą?”.
Miałam ochotę cię zamordować kiedy tylko mu przytaknąłeś i zapytałeś „no właśnie, o co pani prosi?”, nigdy w życiu tak bardzo nie rumieniłam się na pytanie o to jaki chce deser. Nie sądzę żebyś nie wiedział tego że spróbuję się odgryźć, może to niezbyt finezyjne ale wybaczysz, to jedyne o czym mogłam pomyśleć w tamtej chwili, podnosząc wzrok, uśmiechając się uroczo i mówiąc że życzę sobie lody, waniliowe. Wiedziałeś że tak odpowiem ale o mało nie parsknąłeś śmiechem. No cóż, jestem przewidywalna.
Więc zamówiliśmy lody, trochę kiepsko je pamiętam mimo tego że przetrzymałeś mnie do chwili kiedy przyniesiono nam po pucharku. Dopiero wtedy, niewinnie i z troską powiedziałeś że chyba tusz mi się rozmazał i powinnam iść poprawić sobie makijaż. Ten moment, kiedy wstaję i idę do łazienki pomiędzy ludźmi, wydaje mi się że wszyscy patrzą wiedząc o tym co za chwilę zrobimy, nie wiem czy bardziej go nienawidzę czy uwielbiam.
Nigdy nie czekam długo, niby mamy niepisaną umowę o odczekaniu dłużej chwili, ale tak, trochę nie wychodzi. Cierpliwość nie ma zbytniego zastosowania pomiędzy nami.
Wchodzisz i mechanicznie zamykasz za sobą drzwi na zasuwkę, nie żeby cokolwiek nas wtedy obchodziło ale jakieś podstawy wychowania obowiązują. Tak słyszałam.
Chcę od razu ściągnąć twoja koszulę, denerwuje mnie każdy skrawek tkaniny ale karcąco łapiesz moje ręce wykręcając za plecami i przyciskasz do ściany. To też mnie denerwuje, lubisz sposób w jaki jestem wtedy zirytowana, każesz mi wtedy ostatni raz powiedzieć czego potrzebuje i doskonale wiesz że nie dam rady przyznać się od razu. Zaczynam się szarpać a ty tylko mocnej mnie przytrzymujesz ,jedną ręką, drugą wkładasz pod spódnicę rozrywając moje rajstopy pod którymi i tak nie mam nic więcej. Szepczesz mi na ucho „jesteś mokra suko” dokładnie w chwili kiedy wpychasz mi palce w obydwie dziurki na raz. Mam ochotę wyć tylko od tego pierwszego dotyku. Pieprzysz mnie palcami i momentalnie przestaje móc myśleć o czymkolwiek innym niż tylko więcej, jeszcze, mocniej. Gryziesz mocno w odsłonięte ramię i pytasz jeszcze raz czego potrzebuje i tym razem dostajesz odpowiedź. Pozwalasz mi się odwrócić wyjmując ze mnie palce, rozpinasz bluzkę i łapiesz mocno za cycki kiedy mówię że tak bardzo potrzebuje teraz żebyś zerżnął moje usta, żebyś potraktował mnie jak dziwkę i spuścił mi się głęboko w gardło. Nie mamy czasu na zabawy więc kiedy klękam rozpinasz spodnie i od razu wpychasz mi go głęboko w usta, strasznie lubię tą pierwszą chwilę, kiedy czuje jak bardzo to lubisz. Przytrzymujesz mi głowę  wchodząc dokładnie po same jądra, oddychanie jest w tej chwili mocno przereklamowane, poza tym lubię to jak lubisz kiedy się krztuszę. Lubię patrzeć ci w oczy dokładnie wtedy kiedy ciężko pracuje nad tym żebyś zapomniał jak się nazywasz, kiedy powtarzasz tylko „mocniej” a ja biorę głębiej twojego kutasa. Czasem zaczynam cię wtedy drażnić, przerywać na chwilę, lizać i ssać delikatniej tylko dlatego żebyś wplótł rękę w moje włosy i podyktował taki rytm na który akurat masz ochotę. I uwielbiam to jak dochodzisz, rytmicznie wbijając się w moje gardło głęboko, chcąc być cały we mnie kiedy dojdziesz, tak żebym nie zmarnowała ani kropelki twojej spermy. Mów co chcesz ale to ja mam wtedy władzę totalną, co więcej, nie masz powodów żeby na nią narzekać. Ja z resztą też nie.
Wstaje w z kolan, doprowadzamy się szybko do porządku starając nie roześmiać, z tego że nie wiemy jeszcze jak stąd razem wyjdziemy i z tego że zachowujemy się jak para szczeniaków. Świat zdecydowanie jest piękniejszy.
Tak, nawet pomimo tego, że po powrocie okazuje się że lody już dawno się rozpuściły. No cóż.. zdarza się."


Pozdrawiam

Zło



0 komentarze:

Prześlij komentarz