Dlaczego mężczyźni zdradzają?



Ostatnio przed snem leciał w TV „South Park”, bajka dla dorosłych której przestawiać nikomu nie trzeba. Odcinek był o uzależnieniu mężczyzn od seksu. Inspirowany głównie seks aferą z Tigerem Woodsem (jeśli ktoś nie kojarzy to odsyłam do google). Wszystko pokazane zostało zabawnie,  a wyjaśnieniem stojącym za zdradami był kosmiczny wirus działający tylko na mężczyzn. Ale tak naprawdę, czemu zdradzamy? Przecież to najgorsze skurwysyństwo jakie można zrobić bliskiej nam osobie. Kłamstwo przy zdradzie to pikuś. A jednak dochodzi do tego. Dziś w notce chcę z perspektywy mężczyzny przedstawić kilka rzeczy wpływających na to, że dopuszczamy się tego haniebnego czynu.

Zacznę od seksoholizmu – okropnej choroby odkrytej dopiero w XXI w. ta przypadłość dotyka 90% facetów. Straszny wirus. Parę lat temu w Hollywood panowała wręcz moda na „ujawnianie” się kolejnych męskich gwiazd dotkniętych tą okrutną chorobą, m.in. Charlie Sheen i Michael Douglas. Niektórzy nawet, głównie ze względu na presję publiczną, idą na terapię. Bardzo łatwa wymówka – przecież jestem chory!

Do seksoholizmu przyznają się „najwięksi”, doświadczeni już gracze. Ale problem zdrad dotyka również tych świeżych, którzy dopiero zaczynają miłosne podboje i łamanie serc. Są to mężczyźni niedojrzali emocjonalnie, mający problemy z większym zaangażowaniem się w relacje z kobietą. Główną przyczyną tego faktu jest to, że sami nie wiedzą czego chcą zarówno od drugiej połówki jak i od… samych siebie.  Czasami też miłość myli im się z po prostu potrzebą seksu oraz z zauroczeniem.

Poza „uzależnieniem” od seksu faceci są urodzonymi zdobywcami. Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go. Dlatego nawet ci będący w związkach,  zwłaszcza krótkich, cały czas rozglądają się za zdobyciem NIEKONIECZNIE nawet atrakcyjniejszej dziewczyny, tylko jakiejś: dla sportu, dla zabawy, dla podłechtania własnego ego, dla zaimponowania, dla udowodnienia że nie da się go uwięzić. Głupota. Jednak się zdarza. Podobnie w przypadkach kiedy facet po prostu uważa się za przegrywa, potrzebuje jak ryba wody dowartościowania się i podniesienia swojej samooceny. Wtedy zdarza się, że właśnie zdobyciem zainteresowania innej, aniżeli własnej, dziewczyny zaspokoi swoją potrzebę.

Najczęstszą przyczyną zdrad jest nuda. Kiedy w łóżku dzieje się wszystko automatycznie, non stop to samo i dochodzi ta stała dzienna rutyna, to sama myśl o spróbowaniu czegoś innego już wywołuje wypieki na policzkach. Aby utrzymać faceta trzeba przy sobie na dłuższą metę nie wystarczy się na początku starać, a potem skoro już się go usidliło – odpuścić. Błąd, wielki błąd. Mężczyzna bardzo często myśli o seksie, a gdy myśli o seksie a go nie dostaje (albo sam się nie zaspokoi) to w głowie rodzą się kudłate myśli. Przeróżne fantazje i zboczenia.  A ona znowu: „boli mnie głowa”. Nie dziwcie się wtedy, że zdradził was, że zdradza od roku, od dwóch, od pięciu. Jednorazowa przygoda nie jest jeszcze AŻ TAKIM problem. Facet będzie prawdopodobnie żałował… gorzej, jeśli taka przygoda przeradza się w stałą kochankę. Taką, która zrozumie, posłucha i da co potrzebuje. Wtedy macie rywalkę. On ma porównanie. I woli po pracy pójść do niej niż wrócić do was. To jest wasza porażka.

Jednak działa to w obie strony, bo równie dobrze to kobieta może być tą która wyrywa się z rutyny i ląduje w łóżku nieznajomego. Gdy jednak prawda wyjdzie na jaw, facet ma kolejny powód dla którego zdradza – nie chodzi mi o to, że może (po zdradzie wręcz powinien) skończyć związek/relacje/małżeństwo, tylko uskutecznia zdradę w formie rewanżu. Jeszcze taki typek może się tym pochwalić jej samej – jesteśmy kwita. Podejście do zdrady w ramach rewanżu to chyba najgorsza forma podbudowania siebie. Bo przecież to nie zadziała na dłużej niż ten jeden wieczór.

Przy zdradzie często działamy pod wpływem chwili. Pokłóceni i wkurwieni na swoją partnerkę… Choć tak właściwie to kobiety działają chętniej pod wpływem emocji, to ich domena. Jednak i faceta może ponieść. Zwłaszcza, gdy po kłótni rusza w długą a alkohol jest jego najbliższym towarzyszem. Przecież ta dziewczyna obok, której już postawiłem 5 drinków, doskonale mnie rozumie! Nie to co ta suka w domu! Tak sobie usprawiedliwiamy występek, rano uprawiając „ulubiony” sport – walk of shame. Gorzej, jeśli kłótnie pojawią się w związku często…

Jeśli brakuje nie tylko kłótni, ale i kobiety, np. częste wyjazdy służbowe, to mężczyzna to trawi. Podchodzi na spokojnie. Łudzi się, że to się zmieni, że będzie ok. I tutaj, gdy nie widać szans na zmian są trzy opcje:
- przyzwyczaił się do jej stałej nieobecności
- nie pasuje mu to, kończy związek
- przyzwyczaił się do jej stałej nieobecności i radzi sobie na boku.

Oczywiście w kontekście zdrady interesuje mnie tylko ta trzecia wersja. Kiedy to facet ma z nią tak dobrze, może nawet i ją kocha (!) ale brakuje mu poczucia bliskości, wtedy po prostu przez nadmiar czasu ogarnia sobie coś innego. I tak może brnąć przez jakiś czas, aż w końcu zostawi swoją stała partnerkę na lodzie a sam zaszyje się u... kochanki.

Wg. nas, facetów, seks nie jest aż tak ważny. Serio. To tylko seks.

W dodatku jesteśmy… łatwi. Jeśli bardzo atrakcyjna kobieta uprze się na danego mężczyznę, jest on przegrany już na starcie. I stawiam, że w takim przypadku 3/4 facetów niestety ulegnie pokusie – dochodzi do tego ta chęć zdobycia, zaimponowania i podbudowania siebie. Te pozostałe 1/4 to osoby które są w 100% szczęśliwe w swoim związku i zdrada nie wchodzi w takim przypadku w ogóle w grę.

Jeśli jak już wcześniej wspomniałem w łóżku jest nuda, a poza nią układa się wam wszystko jak klocki lego to drogie kobiety może… nie wystarczyć. Cała masa mężczyzn ma swoje fantazje erotyczne. Jeśli u was są stałe 2-3 pozycje i już, to facet pewnie się krępuje coś zasugerować, zwłaszcza jak odczuwa wasz brak chęci do eksperymentowania. Wtedy po prostu pójdzie na łatwiznę, zacznie z kimś coś od nowa na boku (albo uda się tam gdzie takie fantazje są na początku dziennym ;) ) i ułoży sobie taką kobietę już bogatszy o doświadczenia zdobyte z wami. Idealne dogadywanie się nie wystarcza, jeśli w łóżku tylko na misjonarza.

Na koniec chyba „najprostsza” przyczyna zdrady – brak uczucia. Miłość podobno może się wypalić. Wtedy już nic nie pomoże. Co cwańszy (choć można powiedzieć, że skurwiel) facet nie zrezygnuje ze związku, tylko będzie sobie na boku szykował odskocznie. To najbardziej zaboli - jego prawie byłą już wybrankę. Nie dość, że ten pierwszy cios, który kończy związek to zaraz wiadomość (od niego czy też od znajomych), że on już jest z inną. Prawdopodobnie szczęśliwy, a wy wciąż rozjebane. Życie? Eh.

Recepty na zdradę nie mam. Pewnie nikt nie ma. Mogę zasugerować, że wszystko kręci się wokół seksu. Jeśli facet ma idyllę w domu to źle – bo nuda. Jeśli są nieustanne kłótnie, też źle – będzie szukał pocieszenia i zrozumienia. Jak to zrównoważyć? Pewnie trafiają się osoby które mają wszystko ok. Jest dobrze w łóżku i poza nim. Pamiętajcie jednak, że to mogą być pozory. Nie znacie dnia ani godziny. 



0 komentarze:

Prześlij komentarz