Perwersje

Czym są perwersje? Z definicji są to zboczenia, dewiacje, odchylenia reakcji psychicznych w zakresie popędów, najczęściej w odniesieniu do sfery seksualnej (SJP). Okej… Tyle w kwestii teorii. Ale czy nie jest w życiu tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? W rozpatrywaniu tej definicji i jej składowych musimy zdać sobie sprawę, że ważnym czynnikiem będzie punkt odniesienia. Tak jak w fizyce. Czy seks z 12-latką jest perwersją? Jest obrzydliwym zboczeniem! ….dzisiaj. Kilkaset lat temu był na porządku dziennym i nikt nie widział w tym niczego odrażającego (uwaga: nie propagujemy pedofilii – to jedynie przykład historyczny). Czy grupowe orgie są dewiacją seksualną? Ależ tak! ….dzisiaj. I znów odsyłam Was do przeszłości. Więc co decyduje o tym, że coś mieści się jeszcze w granicach normalności lub jest już ohydnym zboczeniem? Tak jak już wspomniałem - punkt odniesienia. 

Przykład: Dla kościoła katolickiego dewiacją (kościół nazywa to dodatkowo grzechem - he he he) jest seks przed ślubem, każda inna pozycja niż „klasyczna” a w ogóle to największym grzechem jest odczuwanie przyjemności z seksu. Ma on służyć  jedynie celom prokreacyjnym, więc jak najszybciej, pod kołdrą i najlepiej z zamkniętymi oczami. Ręce w górę ilu mamy katolików dewiantów (i grzeszników!).

Przykład II: Prawo polskie jasno określa, jakie zachowania seksualne są w granicach normy, a jakie nie. Na przykład wspomniany już wcześniej wiek partnerów czy oferowanie usług seksualnych za korzyści majątkowe. Chciałbym tu zauważyć, że nasze prawo i tak jest w tej kwestii mocno liberalne w porównaniu np. do USA,  gdzie różne stany zakazują poszczególnych form aktywności seksualnej - szczególnie seksu oralnego czy analnego. Dodatkowo np. stanie Floryda nie można uprawiać seksu z jeżozwierzem – okeeej, czyli ktoś próbował...? Natomiast w stanie Washington nie można uprawiać seksu z dziewicą – nawet w noc poślubną! Really?

Jak widać, wszystko zależy tak naprawdę od wartości, które wyznajemy lub tych… które są nam narzucane. Zwłaszcza tych drugich. Chyba nic nigdy nie wychodziło ludziom lepiej niż narzucanie innym własnych poglądów. I może od tego powinienem zacząć ten post. Nie byłoby tematu perwersji, gdyby nie fakt, że ktoś, wszędzie, od zawsze narzuca nam swoje „normy społeczne”.  I to jest chyba najważniejszy punkt odniesienia dla większości z nas – społeczeństwo. 

Więc czym w końcu są perwersje? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Dla jednego seks oralny będzie dewiacją (bo przecież to obrzydliwe i niehigieniczne!), dla drugiego wspomniana wcześniej orgia będzie czymś zupełnie normalnym. W sferze seksualnej wciąż jesteśmy nietolerancyjni, wciąż chcemy wytykać innym ich „zboczenia”. Problem seksualności to w wielu kręgach wciąż temat tabu, choć i tak po latach „jedynej słusznej racji” (na którą wpływ miała mocna pozycja kościoła katolickiego) wiele zmieniło się w tym temacie na lepsze. 

Dla mnie perwersje zaczynają się zawsze za granicą, którą wspólnie wyznaczymy sobie z drugą osobą. A z racji tego, że każdy człowiek ma własne fantazje oraz własny punkt odniesienia – raz to ja jestem perwersyjny, innym razem partnerka. Ale dopóki obojgu nam podoba się to co robimy nie krzywdząc przy tym siebie nawzajem oraz osób trzecich, nie widzę w tym niczego złego. 

Jasno określone granice między partnerami – to mój punkt odniesienia. 

#cezar


2 komentarze: