Przykład: Dla kościoła katolickiego dewiacją
(kościół nazywa to dodatkowo grzechem - he he he) jest seks przed ślubem, każda inna
pozycja niż „klasyczna” a w ogóle to największym grzechem jest odczuwanie
przyjemności z seksu. Ma on służyć
jedynie celom prokreacyjnym, więc jak najszybciej, pod kołdrą i najlepiej
z zamkniętymi oczami. Ręce w górę ilu mamy katolików dewiantów (i grzeszników!).
Przykład II: Prawo polskie jasno określa,
jakie zachowania seksualne są w granicach normy, a jakie nie. Na przykład
wspomniany już wcześniej wiek partnerów czy oferowanie usług seksualnych za
korzyści majątkowe. Chciałbym tu zauważyć, że nasze prawo i tak jest w tej
kwestii mocno liberalne w porównaniu np. do USA, gdzie różne stany zakazują poszczególnych form
aktywności seksualnej - szczególnie seksu oralnego czy analnego. Dodatkowo np. stanie
Floryda nie można uprawiać seksu z jeżozwierzem – okeeej, czyli ktoś próbował...? Natomiast w stanie Washington nie można uprawiać
seksu z dziewicą – nawet w noc poślubną! Really?
Jak widać, wszystko zależy tak naprawdę od
wartości, które wyznajemy lub tych… które są nam narzucane. Zwłaszcza tych
drugich. Chyba nic nigdy nie wychodziło ludziom lepiej niż narzucanie innym
własnych poglądów. I może od tego powinienem zacząć ten post. Nie byłoby tematu
perwersji, gdyby nie fakt, że ktoś, wszędzie, od zawsze narzuca nam swoje
„normy społeczne”. I to jest chyba
najważniejszy punkt odniesienia dla większości z nas – społeczeństwo.
Więc czym w końcu są perwersje? Nie ma na to
jednoznacznej odpowiedzi. Dla jednego seks oralny będzie dewiacją (bo przecież
to obrzydliwe i niehigieniczne!), dla drugiego wspomniana wcześniej orgia
będzie czymś zupełnie normalnym. W sferze seksualnej wciąż jesteśmy
nietolerancyjni, wciąż chcemy wytykać innym ich „zboczenia”. Problem
seksualności to w wielu kręgach wciąż temat tabu, choć i tak po latach „jedynej słusznej racji” (na którą wpływ miała mocna pozycja kościoła katolickiego) wiele zmieniło się w tym temacie na
lepsze.
Dla mnie perwersje zaczynają się zawsze za granicą, którą wspólnie wyznaczymy sobie z drugą osobą. A z racji tego, że
każdy człowiek ma własne fantazje oraz własny punkt odniesienia – raz to ja
jestem perwersyjny, innym razem partnerka. Ale dopóki obojgu nam podoba się to
co robimy nie krzywdząc przy tym siebie nawzajem oraz osób trzecich, nie widzę
w tym niczego złego.
Jasno określone granice między partnerami –
to mój punkt odniesienia.
:)
OdpowiedzUsuńA skąd wiecie, że nie krzywdzicie osób trzecich? Żałośni ludzie.
OdpowiedzUsuń