Game Over

 
Życie każdego mężczyzny można podzielić na etapy:
< 15 lat – masturbacja, masturbacja, masturbacja i marzenia o strzeleniu  gola w 90 minucie finału Mistrzostw Świata
15-18 - seks, seks, pierwszy seks!
19-25 – SEKS W SAMOLOCIE!!!!!11
26-30 – BAWMY SIĘ! OOOooOOo TRÓJKĄT!!! 1
31-35 – co ja robię ze swoim życiem?!
36-45 – fajna ta córka Michała
46-60 – hajsu jak lodu a kuźka nie fyrka
60+   - własna seks pielęgniarka/niewolnik

Gdzieś tak w okresie pomiędzy marzeniami o bramce w finale a posiadaniem własnej seks pielęgniarki zabawy i retrospekcji nad swoim życiem przychodzi chwila głębszej refleksji i zastanowienia nad tym, że już się w życiu wszystko robiło – zarówno jadło kebaba na każdy posiłek w ciągu dnia podczas całego tygodnia jak i jechało tylko na samych drinkach podczas rejsu po Morzu Śródziemnym. Wtedy do głowy przyjść też mogą inne szalone pomysły, takie jak – poważny związek. I nie chodzi mi tu o ten obecny od paru lat - z alkoholem i używkami, ale o taki prawdziwy, najprawdziwszy, z kobieta.

Ah, i każdy kto pomyśli o takim związku, a co gorsza idzie krok dalej i wkracza w próg małżeństwa już w etapie SEKS W SAMOLOCIE to po prosu stracił życie. Pamiętajmy, że to nie gra, nie możemy skusić jak w Mario i zacząć od rundy 2-1 albo przejść od razu z 1-2 do 4-1. To zobowiązanie jest też znacznie poważniejsze niż obiecanie w szemranej uliczce o 4 nad ranem na warszawskiej Pradze dziwnemu Arabowi swojej duszy i nerki w zamian za kebaba z baraniną. Małżeństwo to Game Over. W teorii można zrobić reset i zostawić wszystko w pizdu wyjeżdżając do Meksyku i tam słuchać Mariachi o północy. Ale ile jest takich przypadków? Zostają wiec, co najwyżej alimenty i praca na dwie zmiany na magazynie.

(Dość łagodne określenie, ale jakże trafne)


Są jednak prawdziwe powody, które świadczą o gotowości na poważny związek. Głównym jest – zmęczenie grą. Mnóstwo randek, a te niezliczone ilości jednonocnych przygód zostają ulubionym sportem. Puste emocje, brak tego ciepła i troski drugiej osoby. Samotne żeglowanie dookoła świata nudzi się w końcu, choć nie wszystkim. Ta GRA jest najdłuższą, najdroższą, najbardziej wciągającą i najtrudniejszą dostępną na rynku. W dodatku tylko dla koneserów. Jednak przychodzi ten dzień, kiedy gracz zdaje sobie sprawę, ze gra się skończyła i wszystko cały czas idzie od nowa, brakuje już tych wyzwań a wpisywane kody kartą kredytową zawsze działają. Nie ma tej adrenaliny. Następuje spowolnienie oznaczające przejście na następny level. I to już nie single player.

Po tych wszystkich randkach i przygodach wiemy już doskonale czego chcemy. Gdy wydaje się, że dziś będzie dzień jak co dzień, nagle wchodząc do lokalnego sklepu widzimy swój ideał. Następuje reakcja, które wcześniej nie doświadczyliśmy – nie możemy nic wykrztusić. Gdy w końcu wydobywamy z siebie dźwięki i jakimś cudem ona podaje swój nr/fb (naprawdę tak teraz się podaje, nie tak dawno sam usłyszałem: - znajdziesz mnie na fb – jak? – poradzisz sobie, oczywiście że sobie poradziłem) i okazuje się, że charakter nie ustępuje wyglądowi, mamy to! To, czego szukaliśmy i jesteśmy gotowi zrezygnować z dalszych poszukiwań. Bajka.

Podobno niektórzy też dłużej dojrzewają do związku. Szanują czas swój i drugiej osoby, nie bajerują przypadkowych osób od tak, dla siebie, egoistycznie. Zamiast jak najszybszego dobierania się do majtek stawiają na rozmowę. Chcą poznać nie rozmiar miseczki tylko jej pasję i ulubioną porę roku. Eh, przecież można to połączyć…

Niedawno znajomy, który był ponad pół roku bezrobotny stwierdził, że teraz, kiedy regularnie wpada mu co miesiąc kasa ma większe powodzenie u kobiet.  Nie chodziło mu o to samo powodzenie, które działa na kobiety. A raczej o fakt, że podczas rozmowy i spotkań czuje się pewniejszy. Znajomy był kiedyś typem Gracza i uwielbiał bawić się kobietami tak teraz, kiedy codziennie musi wstać o 6 rano, stwierdził, że już mógłby wejść w poważny związek. Oto przykład jak bardzo praca zmienia człowieka, nie tylko w kwestii finansowej. Ale i w pewności siebie oraz podejściu do kobiet.

A czasem wystarczy po prostu zejść na ziemie. Przestać żyć marzeniami i złudzeniami, że miłością mojego życia jest Ryan Gosling albo Miranda Kerr. To się nie spełni – Z Mirandą to głównie dlatego, że pierwszy ją zaklepałem i to ze mną będzie. Oczywiście, każdy powinien mieć jakieś swoje standardy i nie brać byle czego. Ale nie przesadzajmy z ideałami, bo takowych po prostu prawie nie ma. A taki prawie Ryan albo prawie Mirandą czekają za rogiem, a czekać wiecznie nie będą.

Niezawodne, jak w każdym przypadku, jest życiowe doświadczenie. Nie ma sensu iść na siłę w poważny związek, jeśli nie wyciągamy wniosków z poprzednich relacji, zarówno swoich jak i nauczeni kosztem znajomych. Kobiety! Pamiętajcie, że uganianie się za takim samym skurwysynem i chamem nie jest warte zachodu. Jeśli jeden już was raz zranił, tamten nie przyłoży opatrunku na serce, raczej dobije jeszcze bardziej.  A potem znowu płacz. Mężczyźni! My z kolei jesteśmy mistrzami dedukcji, więc jeśli coś kiedyś było fajne – np. głębokie gardło, to proste, że będziemy chcieli to powtórzyć. Natomiast, jeśli akcja z głębokim gardłem zakończa się fatalnie to będziemy tego unikać jak ognia. Wyciąganie wniosków to nasza kolejna specjalność.

Jest taki powiedzenie, że miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Podobno to prawda. Osobiście tego nie doświadczyłem, ale życie jest zimną suką i uwielbia płatać figle. Dlatego nie ma sensu szukanie tego uczucia na siłę. Są na świecie miłośnicy, którzy potrzebują miłości niczym menel piwa o 6 rano. Ale takie pchanie się na siłę i próbowanie uszczęśliwienia samego siebie nie wyjdzie nigdy na dobre, nigdy. Nawet, jeśli początkowo wydaje się, że tym razem się uda… – w ogóle takie założenie już jest totalnie z dupy. Bo jak to akurat tym razem? Można więc śmiało założyć, że wystarczy być sobą, nie popadać w choroby antyspołeczne i czasem wyjść do ludzi, bo nic nie dzieje się bez powodu. I nigdy nie żałujmy tego, co zrobiliśmy. Nigdy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz