Praca konkursowa #7



Spóźniał się już czterdzieści minut. Muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie, bo zaraz zwariuję. Nie widziałam go od dwóch tygodni, a on na domiar złego się spóźnia. Dobrze, że mam jeszcze odbitki, nad którymi mogę popracować. Wstaję z kanapy i głaszczę śpiącego obok mnie kota. Podchodzę do lustra i z głośnym westchnieniem przyglądam się sobie. Nie jestem w pełni zadowolona z tego jak wyglądam, ale dzisiaj bardzo się postarałam. Dopracowany makijaż, starannie ułożone włosy, nowa dopasowana biała sukienka, która podkreśla moją ciemną karnację i jest ładnym tłem dla opadających na nią brązową kaskadą włosów. Wzdycham jeszcze raz, zdejmuję z nadgarstka cieniutką gumkę do włosów i związuję je w luźny kok. Zdejmuję sukienkę i znowu staję naprzeciwko swojego odbicia, tym razem półnagiego. Poprawiam ramiączko stanika i przesuwam dłońmi wzdłuż ciała czując na końcu pod palcami delikatne koronkowe figi. Odwracam wzrok i idę do sypialni, gdzie wyjmuję z szafy moją rozciągniętą czarną bluzkę na ramiączkach, którą zakładam kiedy chce popracować w ciemni. Zakrywa mi prawie całą pupę, dlatego nie zakładam spodni. Teraz już mogę pójść popracować. Przechodzę do malutkiego pomieszczenia bez okna, które miało być garderobą, a została w nim urządzona ciemnia. Zamykam drzwi i zasuwam wiszącą nad nimi czarną zasłonę. Wybieram kliszę, nad którą ostatnio pracowałam i rozlewam odczynniki do trzech kuwet. Układam papier fotograficzny na maskownicy i zaczynam ustawiać powiększalnik. Zapominam o płynącym czasie pochłonięta pracą nad fotografiami. Kiedy wyjmuję zdjęcie z utrwalacza i zaczynam je płukać słyszę dźwięk otwieranych drzwi do ciemni. Nareszcie przyszedł. Wszystko we mnie zaczyna drżeć. Odsuwa zasłonę.

- Przepraszam, że się spóźniłem. Zatrzymali mnie dłużej w pracy i nie miałem nawet chwili, żeby zadzwonić. Nie bądź na mnie zła - mówi spokojnym, niskim głosem, na dźwięk którego mam ochotę rzucić mu się w ramiona. Staram się opanować tę pokusę, wieszam zdjęcie i opieram ręce o blat. W momencie kiedy chce się do niego odwrócić, czuję jego dłonie na swojej tali.

- Bardzo za tobą tęskniłem.

- Ja za tobą też - w tym momencie przegrywam ze swoją dumą i pozwalam aby mnie do siebie przyciągnął i mocno przytulił. Opieram głowę na jego ramieniu. Czuję bijące od niego ciepło i wtedy dociera do mnie jak bardzo go pragnę. Wiem, że on czuje to samo. Jego miękkie usta zaczynają muskać moją szyję. Jedna dłoń zjeżdża w dół ciała i zatrzymuje się na skraju koszulki, kiedy druga przesuwa się w górę do mojej piersi. Opieram swoją dłoń na jego w momencie kiedy łapie za koszulkę i ściąga mi ją przez głowę, by porzucić ją obok stołu. Odwracam się w jego stronę i staram się za wszelką cenę dojrzeć, w panujących w ciemnicy warunkach, jego wzrok. Oddycha szybciej i płycej, przyciska mnie do stołu tak, że prawie siedzę na blacie. Dokładnie czuję na brzuchu jego podniecenie. Odnajduję guziki koszuli i zaczynam je rozpinać, w czym sam mi pomaga. Przesuwam dłońmi po jego gołym torsie i opieram je na pasku od spodni. Łapie mnie za brodę, unosi ją do góry i całuje. Całuje namiętnie, czym zawsze mnie w sobie bez reszty zatraca. Rozpinam mu pasek w momencie, w którym on zsuwa ze mnie stanik. Prostuję ręce i pozwalam opaść mu na podłogę. Uporałam się już z jego spodniami, które leżą teraz obok reszty naszej garderoby. Bierze w dłoń moją pierś, a ja wyginam się do tyłu i jęczę. Chce dać mu jasno do zrozumienia jak bardzo go w tej chwili pragnę. Przysuwa się do mnie gwałtownie, jedną ręką sięga za mnie i zsuwa stojące za mną odczynniki, dzięki czemu mogę pewniej usiąść na stole. Rozsuwa mi nogi i staje pomiędzy nimi. Przesuwam ręką po jego bokserkach, w których musi być mu teraz naprawdę ciasno. Zdejmuję mu je ostrożnie i czuję na policzku jak jego usta wyginają się w uśmiechu. Wyraźnie dał mi tym do zrozumienia na co teraz ma ochotę. Zsuwam się ze stołu i obracam tak, że teraz to on ma go za sobą i może się oprzeć o blat. Całuję go a ręką łapę jego męskość i powoli przesuwam w górę i w dół. Zaczyna oddychać coraz głośniej, co tylko podsyca moje pragnienie zadowolenia go. Schylam się wolno, klękam i mam go teraz na wysokości wzroku. Biorę go do ust. Powoli, stopniowo, nie dam mu wszystkiego na raz. Kiedy zaczynam się poruszać, przyspieszać, kręcić językiem, wodzić po nim dłońmi, to niemal widzę jego rozkosz. Zawsze mówi mi, że jestem w tym dobra, a teraz daje mi tego rzeczywiste potwierdzenie. Wplata mi swoją dłoń w mój kok i sam zaczyna się poruszać. Lubię kiedy tak robi. Lubię kiedy wie, że niczego mu nie odmówię. Przyspieszam jeszcze bardziej, jęczę kiedy go zadowalam, bo wiem, że on chce mnie słyszeć. Biorę go głęboko, najlepiej jak umiem. Jest już blisko, bo coraz wyraźniej czuję jego słonawy smak. Zaczyna pulsować i głośno dochodzi w moich ustach. Nigdy nie miałam oporów przed połykaniem więc i tym razem to robię. Wstaję wolno i kładę rękę na jego policzku. Głowę ma opuszczoną, a usta rozchylone w półuśmiechu. Oddech wolno mu się uspokaja. Przytula mnie do siebie. Daję mu chwilkę na ochłonięcie, po czym odsuwam się od niego i łapę go za rękę.

- Chodźmy do sypialni. Chcę więcej. Dużo więcej - mówię to w najbardziej uwodzicielski sposób na jaki mnie stać. Idzie za mną bez zastanowienia. Kiedy wychodzimy z ciemni starannie zamykam za nami drzwi. Okazuje się, że moja mała domowa ciemnia jest pomieszczeniem, w którym mogę nie tylko przywoływać zapamiętane przez klisze wspomnienia, ale i cieszyć się tym co daje obecna chwila. 

/Patrycja

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz